SportoweBeskidy.pl: Wyjeżdżając z hali pod Dębowcem, po ostatnim meczu Rekordu w sezonie. Ostatnim meczu dla pana, jako trenera tego zespołu i fecie mistrzowskiej - co trener czuł, o czym trener myślał? 
Andrzej Szłapa
: Czułem na pewno to, że przeżyłem w tym klubie dużo wspaniałych chwil. Dziewięć lat łącznie – trzy jako zawodnik i sześć jako trener. Wygrywaliśmy prawie wszystko. Skupiłem się również na tym dniu. Bardzo się cieszyłem, że zagraliśmy dobry mecz, że wysoko wygraliśmy ze zdobywcą Pucharu Polski. Ale tak, myślą przewodnią były wspomnienia. Myślałem również o pracy z młodzieżą, gdyż uczestniczyłem jako trener przy wielu młodzieżowych tytułach mistrzowskich i też o tym ilu fajnych ludzi poznałem w Rekordzie. Wiadomo, że do sukcesów fajnie się powraca, ale relacje z ludźmi, na czele z prezesem Szymurą, zostaną na zawsze. 

 

SportoweBeskidy.pl: Jak wyglądały pana kulisy rozstania z Rekordem?

A.Sz.: Przede wszystkim bardzo chciałem podziękować za przygotowanie materiału filmowego, który ukazał się w telewizji i podczas mistrzowskiej fety. Było mi bardzo miło usłyszeć tyle wspaniałych słów i łza w oku się zakręciła. Co do samych kulisów... Od kiedy rozpocząłem pracę w Rekordzie, jako trener, wiedziałem, że prędzej czy później ten czas się skończy. Taka jest praca trenera. Cieszę się jednak, że to stało się później i udało nam się utrzymać przez sześć lat na wysokim poziomie. Na ten sukces pracowało jednak sporo ludzi, bo Rekord to rodzina i nie są to puste slogany. 

 

SportoweBeskidy.pl: Jak już wspomnieliśmy, sześć lat piastował pan funkcję trenera Rekordu. Patrząc przez pryzmat sukcesów wydaje się, że praca ta była sielanką. Ale czy aby pozory nie mylą? 

A.Sz.: Czym poziom wyższy, tym większe są oczekiwania wobec trenera i tym bardziej jego praca jest trudniejsza. W Rekordzie musiałem być zaangażowany w 120 procentach, aby przygotować się do treningu czy do meczu. Fajnie, że byli jednak ludzie, którzy mnie wspierali. Drużyna to cała maszyna, która ma wiele trybów, choć najwięcej się mówi o zawodnikach i o trenerze. Ale owszem, nie była to łatwa praca, choć dająca mnóstwo satysfakcji. 

 

SportoweBeskidy.pl: Co jest najtrudniejsze w roli trenera Rekordu, a co sprawia, że tego stanowiska mogą pozazdrościć inni? 

A.Sz.: Najtrudniejsze jest to, że oczekiwania wszystkich ludzi z zewnątrz są bardzo wysokie. Rekord jest odbierany jako najlepszy klub w Polsce, i słusznie. Widać to po zespołach, które chcą nawiązać walkę z tą drużyną i co roku odgrażali się, że odbiorą Rekordowi mistrzostwo. Tak się jednak nie stało, ale to pokazuje, z jaką presją trzeba się mierzyć. A czego można zazdrościć? Wszystko w Cygańskim Lesie jest świetnie poukładane organizacyjnie i finansowo. Cierpliwość zarządu i brak nerwowych ruchów to również rzadkość w naszym kraju. 

 

SportoweBeskidy.pl: Czego Rekordowi zabrakło, aby zaistnieć w ostatnim sezonie na europejskich “salonach”? 

A.Sz.: Popełniliśmy za dużo błędów własnych. Mieliśmy przewagę pod kątem strzałów, posiadania piłki, ale zostaliśmy skarceni "kontrami" i nie do końca trafiliśmy z formą. Uważam również, że przerosła nas presja. Czuliśmy, że jesteśmy drużyną lepszą i nie wytrzymaliśmy tego. 

 

 

SportoweBeskidy.pl: Coś się kończy, coś zaczyna. Jest to już informacja oficjalna, w przyszłym sezonie Andrzej Szłapa prowadzić będzie Clearex Chorzów. Powrót do futsalowych macierzy.

A.Sz.: Dokładnie tak. Tak się ułożyło, że dostałem ofertę z Clearexu i jej nie odrzuciłem. Tam miałem najlepsze czasy, jako zawodnik. Nowe wyzwania, inna specyfika pracy... 

 

SportoweBeskidy.pl: I już na starcie niemiła informacja, z pańskiego punktu widzenia – Rekord bierze dwóch czołowych zawodników drużyny z Chorzowa: Mikołaja Zastawnika i Sebastiana Leszczaka. 

A.Sz.: Nie od dziś wiadomo, że Rekord ma najlepsze możliwości w kraju. Gra w Lidze Mistrzów, więc to naturalne, że zawodnicy idą do tego klubu. Czy szkoda? Wychodzę z założenia, że są inni, z którymi można wykonać fajną pracę. Podstawy są, wystarczy to "dopieścić". 

 


SportoweBeskidy.pl: Wierzy pan, że uda się Clearexowi zagrozić Rekordowi w przyszłym sezonie?

A.Sz.: Jestem realistą i wiem, że nie będzie to proste, ale nie składamy broni. Do meczu z Rekordem podejdziemy jak do każdego meczu. Oczywiście wróci się tu z sentymentem, ale nie z poczuciem, że na siłę muszę wygrać. Nic mam myśli, że muszę coś udowodnić. 

 

SportoweBeskidy.pl: Bardzo dziękuję trenerze za poświęcony czas i zawsze miłe dyskusje. Powodzenia na nowej drodze trenerskiej!

A.Sz.: Dziękuję za fajną rozmowę. Wszystkiego dobrego dla czytelników portalu i dużo zdrowia!