W szlagierowym spotkaniu lidera z wiceliderem kibice goli nie zobaczyli. Na bezbramkowym remisie Solarzy z Łysicą najbardziej skorzystali piłkarze Granatu, którzy wyprzedzili obydwie ekipy.

sola_oswiecim

Mecz Solarzy z piłkarzami z Bodzentyna okrzyknięty został nie tylko hitem kolejki, ale i całej rundy jesiennej. Na boisku zmierzyły się zespoły lidera oraz wicelidera trzecioligowych rozgrywek grupy małopolsko-świętokrzyskiej. Spotkanie miało zadecydować, która z ekip spędzi zimę na pierwszym miejscu w tabeli. W lepszej sytuacji byli oświęcimianie. Po pierwsze mieli na swoim koncie o jeden punkt więcej, po drugie przemawiał za nimi atut własnego boiska. Na Łysicy nie robiło to jednak większego wrażenia i podobnie jak gospodarze, celowali w komplet punktów.

Spotkanie, które rozegrane zostało przy obfitych opadach deszczu, lepiej rozpoczęli gospodarze. Pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie po dwudziestu minutach gry. W sytuacji sam na sam z grającym trenerem gości, zbyt długo z uderzeniem zwlekał Paweł Cygnar i po chwili musiał uznać wyższość golkipera z Bodzentyna. Pod koniec pierwszej połowy ponownie groźnie atakowali gospodarze, jednak w dogodnej sytuacji Adam Janeczko uderzył piłką w poprzeczkę.

W drugiej połowie kolejnej dogodnej sytuacji nie wykorzystali Solarze. Ponownie Janeczko, mając przed sobą już tylko bramkarza, zamiast uderzać podawał do boku, jednak tam nikogo z kolegów nie było. Łysica odpowiedziała strzałem z ostrego kąta w słupek autorstwa Mirosława Kalisty. Pod koniec spotkania wydawało się, że po dwóch czerwonych kartonikach dla gości, zawodnicy Sebastiana Stemplewskiego pokuszą się o zdobycie zwycięskiego gola. Czasu było już jednak zbyt mało i spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

Po meczu trener Stemplewski był zaskoczony, że jego drużynie udało się się stworzyć tak wiele dogodnych sytuacji. - Okazjami z tego meczu można byłoby obdzielić kilka spotkań. Szkoda, że chociaż jednej nie udało się wykorzystać. Przy okazji chciałbym zapytać trenera gości, ile od końcowego gwizdka miał już telefonów z Ekstraklasy? Bronił fenomenalnie - chwalił szkoleniowiec Soły. Bez pochwał nie obyło się także ze strony trenera Tomasza Dymanowskiego. - Soła to dla mnie najlepszy zespół w lidze. Przede wszystkim nie chcieliśmy tego meczu przegrać i to się udało - stwierdził.

Soła Oświęcim – Łysica Bodzentyn 0:0

Soła: Soła: K. Talaga – J. Jamróz, Sałapatek, Skrzypek, Ząbek – Domański, Cygnar, Czarnik, Stanek – Janeczko (66' Jasiński), Knapik (75' Stemplewski) Trener: Sebastian Stemplewski