Bielszczanie do spotkania z MKS-em przystąpili jako faworyt i ten status udało im się potwierdzić również na placu "boju". Ryzykownym stwierdzeniem byłoby, że wygrana przyszła Rekordowi łatwo i przyjemnie. Biało-zieloni w premierowej odsłonie musieli wykazać się sporą dozą cierpliwości, aby osiągnąć zamierzony cel. Owszem, goście dłużej utrzymywali się przy piłce i ich przewaga piłkarska nie podlegała dyskusji. Brakowało jednak tego "czegoś" pod bramką byłego "rekordzisty", Bartosza Kucharskiego, który sam kilka razy pokazał się z dobrej strony. 

 

Cierpliwość jednak popłaca i tak też było w tym meczu. W 42. minucie faulowany w polu karnym miejscowych był Kacper Kasprzak, a z 11. metrów nie pomylił się doświadczony Tomasz Nowak. To dodało pewności siebie ekipie z Cygańskiego Lasu.

 

 

Piłkarze Rekordu nie zamierzali poprzestawać na jednobramkowym prowadzeniu. W 60. minucie Marek Sobik otrzymawszy dobre, wycofane podanie uderzył precyzyjnie tuż przy samym słupku. "Szczyptę" emocji dostarczyła bramka zdobyta w 82. minucie przez drużynę z Myszkowa, której zawodnik skutecznie wyegzekwował rzut karny. Wszelkie nadzieje gospodarzy rozwiał jednak w doliczonym czasie gry Nowak, wykorzystując dogranie od Szymona Byrtka.