Cóż można napisać o spotkaniu, kiedy w po 6 minutach żywiecka Koszarawa przegrywała aż 0:3. – Można powiedzieć, że przestraszyliśmy się rywala, nie wyszliśmy z szatni na ten mecz – ocenił "na gorąco" szkoleniowiec żywczan, Sławomir Białek. Kolejne minuty były tylko potwierdzeniem dominacji Rekordu, a reprezentant "okręgówki" wydawać się mogło, że wyłączał się z gry bowiem kolejne, aż 4 gole, Koszarawa straciła przeciągu ... 8 minut. 

W drugiej części gra była już bardziej stonowana. Drużyna z Żywca popełniała wyraźnie mniej błędów. Jej honor w tym spotkaniu uratował Mateusz Gach strzelając bramkę z rzutu karnego.