Podbeskidzie ostatnimi czasy zawodzi. Piłkarze Podbeskidzia przegrali ostatnio u siebie z Puszczą Niepołomice 0:1, na wyjeździe ze Stalą Rzeszów aż 0:5 i sensacyjnie 1:2 w meczu Pucharu Polski z trzecioligową Lechią Zielona Góra. Ostatnia kompromitacja przesądziła o tym, iż klub rozstał z trenerem Mirosławem Smyłą. Dzisiaj drużynę z Bielska poprowadził tymczasowo Dariusz Kołodziej. 

 

 

Pierwsze 30. minut spotkania przebiegło bez specjalnych "fajerwerków". Fakt, obie ekipy szukały gry do przodu, lecz w kluczowych momentach, gdy pojawiała się szansa na okazję bramkową, brakowało dokładności oraz koncentracji. W 34. minucie jedną z pierwszych groźniejszych sytuacji stworzyli sobie chorzowianie. Uderzenie Jakuba Piątka pewnie jednak obronił golkiper Podbeskidzia. Chwilę później Matvei Igonen poradził sobie także z próbą Tomasza WójtowiczaMikołaja Kwietniewskiego. Nie były to tzw. setki, ale bramkarz Górali czujność zachował. Finalnie pierwsza połowa zakończyła się bez bramek. 

 

Druga połowa mogła zacząć się idealnie dla Ruchu, lecz Wójtowicz jedynie "ostemplował" poprzeczkę. W 55. minucie odpowiedzieli Górale za sprawą szansy Kamila Bilińskiego, którego strzał został jednak zablokowany. W 68. minucie kibice wreszcie zobaczyli trafienie, a z prowadzenia cieszyli się chorzowianie. Bardzo dobrze zachował się Daniel Szczepan, który uderzył w tzw. długi róg i ulokował piłkę w siatce. Jak się później okazało, to trafienie ustaliło losy potyczki, choć bielszczanie mogli pokusić się choćby o remis. Groźne uderzenia Maksymiliana Sitka i Jakuba Bierońskiego obronił jednak bramkarz gości.