Bez żadnych kompleksów Rekord podszedł do starcia z wyżej notowaną Pogonią. Już w 4. minucie wyraźny sygnał do ataku dał groźnie uderzający Jan Ciućka. 120 sekund próba Rekordu przyniosła już efekt. Daniel Świderski w swoim stylu przytomnie odnalazł się w podbramkowym "ping pongu" Pogoni i z okolic 6. metra umieścił piłkę w siatce. 

 

Stracona bramka wyraźnie jednak pobudziła gości i ruszyli oni do zmasowanego ataku. W 17. minucie tablica wyników ponownie pokazywała remis. Kacper Sommerfeld dopadł do "futbolówki" i z obrębu "16" efektownym strzałem pokonał Wiktora Kaczorowskiego. Mimo zdobytej bramki, Pogoń nie zaprzestała ofensywnych prób. Co jednak również istotne, w zespole z Grodziska praktycznie nie było widać trudów wtorkowego meczu z z Lechią Gdańsk, zakończonego - na ich korzyść - dopiero po rzutach karnych. W 27. minucie Jakub Lis zatrzymany został przez Kaczorowskiego. W kolejnej akcji Damian Jaroń trafił w poprzeczkę... Nic nie chciało dla gości wpaść. Po stronie Rekordu w końcówce pierwszej części miał Jakub Kempny, który mocnie uderzał po krótkim rogu - górą był jednak bramkarz gości.

 

Czasem ofiarnie, czasem "na wślizgu", ale zawsze skutecznie. Defensywa Rekordu przez cały okres drugiej połowy wytrzymała spory ofensywny napór Pogoni. Każda dobra próba przyjezdnych albo kończyła się interwencją Kaczorowskiego, albo w porę reagowali defensorzy Rekordu. Pogoń dzięki ambicji i konsekwencji biało-zielonych nie zdołała przechylić szali wygranej na swoją korzyść i ostatecznie wynik 1:1 utrzymał się do końcowego gwizdka arbitra. Punkt ten "rekordziści" z pewnością mogą sobie szanować, gdyż wywalczony został dzięki - momentami - heroicznemu poświęceniu.