Czy "rekordziści" zagrali złe spotkanie? To nie byłaby sprawiedliwa ocena. Czy znów o porażce zadecydował detal, chwila nieuwagi, błąd który jest wykorzystywany bezlitośnie na tym szczeblu rozgrywkowym? To już bardziej prawdopodobne. W 12. minucie bielszczanie stracili bramkę, po tym jak Michał Głogowski, nie najlepiej pilnowany, główką pokonał Wiktora Kaczorowskiego. Nikt też nie powstrzymał Wojciecha Słomki w dograniu górnej piłki. 

 

Bielszczanie przez kolejne fragmenty meczu przeważali. Jako pierwszy do wyrównania próbował doprowadzić z rzutu wolnego Michał Bojdys, lecz piłka po jego strzale minęła słupek. Następnie bramkarz Hutnika wykazał się sporymi umiejętnościami, broniąc uderzenie zza "16" Kacpra Kasprzaka. Golkiper gości wyrósł na bohatera tego spotkania. Jeszcze przed przerwą wygrał pojedynek "oko w oko" z Janem Ciućką. W końcówce obronił strzał Szymona Młocka. A gdy już on nie był w stanie pomóc Hutnikowi, "na ratunek" krakowianom przychodziła... poprzeczka. To miało miejsce w 82. minucie po strzale Daniela Świderskiego.

 

Stan 1:0 z 12. minuty utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego. Gospodarze, którzy jeszcze przed własną publicznością w tym sezonie nie wygrali, nie byli w stanie znaleźć remedium na odnalezienie patentu na ulokowanie piłki w siatce rywala. Hutnik jednak miał również swoje okazje, aby pokusić się o większą wygraną. W 52. minucie szczęścia zabrakło Głogowskiemu, a w 90. minucie Kaprowi Pietrzykowi.