Spotkanie zapowiadało się jako jedno z najciekawszych tej serii gier – MRKS przystępował do rywalizacji z pozycji wicelidera, z kolei Drzewiarz imponował formą wiosną i choć w tabeli plasował się na siódmej lokacie, to jego wyniki i styl gry zwiastowały trudną przeprawę dla gospodarzy. Początek meczu jednak nie odzwierciedlał tej zapowiedzi – oba zespoły długo się badały, a gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska.

 

Pierwsza połowa mogła się podobać jedynie momentami – MRKS co prawda próbował kreować akcje, ale brakowało tempa i zdecydowania w ofensywie. Najbliżej gola był Szymon Byrtek, który już w 9. minucie po dokładnym dograniu Oskara Zycha uderzył tuż nad poprzeczką. W 27. minucie po składnej akcji i podaniu Sz. Byrtka dogodną okazję miał Adrian Pindera, ale jego zbyt lekki strzał bez trudu wyłapał doświadczony Michal Pesković. Tuż przed przerwą znów Sz. Byrtek doszedł do piłki po odbiciu przez defensywę Drzewiarza, lecz znów zabrakło precyzji – piłka poszybowała nad bramką. Goście również potrafili postraszyć – w 20. minucie Szymon Królak zdecydował się na indywidualny rajd, zakończony uderzeniem nad poprzeczką. W ich wykonaniu było więcej energii, lepsza organizacja i groźnie egzekwowane stałe fragmenty gry, choć klarownych okazji także im zabrakło.

 

Po przerwie obraz meczu uległ diametralnej zmianie. Już w 47. minucie doszło do kluczowego wydarzenia –  faul Jakuba Krasnego na Marku Sobiku w polu karnym skutkował „jedenastką”, którą pewnie na gola zamienił Konrad Kuder. Goście wyszli na prowadzenie i – paradoksalnie – dopiero to obudziło gospodarzy. Podrażniony MRKS rzucił się do odrabiania strat i bardzo szybko zaczął stwarzać groźne sytuacje. W 53. minucie stuprocentowej okazji nie wykorzystał Szymon Byrtek, który w sytuacji sam na sam z Peskoviciem przegrał pojedynek. Jednak już siedem minut później, w 60., po faulu Konrada Pali na Patryku Wójtowiczu – sytuacji nieco kontrowersyjnej, wywołującej protesty zawodników Drzewiarza – arbiter po raz drugi wskazał na wapno. Do piłki podszedł Daniel Iwanek, zmylił bramkarza i pewnie wyrównał stan rywalizacji.

 

Od tego momentu MRKS był zespołem wyraźnie lepszym. Przeważał nad rywalem, który z każdą minutą tracił siły i wyraźnie opadał z sił fizycznie. Czechowiczanie wyraźnie podkręcili tempo, a ich akcje coraz częściej kończyły się strzałami. W 80. minucie po wycofaniu piłki przez Sz. Byrtka, Pindera huknął z 17 metrów, ale futbolówka przeleciała nad bramką. Pięć minut później błysnął Iwanek, który po indywidualnym rajdzie zdecydował się na potężne uderzenie zza szesnastki – piłka odbiła się od poprzeczki. To była zapowiedź tego, co miało nadejść...

 

W 88. minucie MRKS dopiął swego – tym razem faul Adama Palety na rozpędzonym Sz. Byrtku ponownie skłonił sędziego do wskazania na jedenasty metr. Trzeci rzut karny w tym meczu i drugi dla gospodarzy znów wykorzystał Iwanek, tym razem posyłając piłkę mocno w środek bramki, tuż pod poprzeczkę, i MRKS mógł cieszyć z ważnych trzech punktów.