Pojedynki rajczan z drużyną z Milówki zawsze należały do wyrównanych. Tym razem było jednak inaczej - goście wygrali aż 4:1. Zatem pytanie nasuwa się samo - dziś to Soła była słaba czy Podhalanka taka mocna? - Byliśmy lepszym zespołem, ale to też nie jest tak, że graliśmy nie wiadomo jak piękną piłkę. Boisko w Rajczy jest specyficzne. Wiedzieliśmy, jak będzie chciał zagrać przeciwnik. Dobrze się ustawialiśmy, byliśmy konsekwentni i wygraliśmy zasłużenie - ocenił Mariusz Kozieł, szkoleniowiec Podhalanki. 
 
Niedzielny pojedynek z wysokiego C rozpoczęli gospodarze. W 22. minucie z niefrasobliwości defensorów skorzystał Szczepan Krakowiak, który wygrał sytuację sam na sam Wiesławem Arastem. - Popełniliśmy duży błąd w obronie, który przeciwnik z zimną krwią wykorzystał - zauważa Kozieł, którego podopieczni po utracie bramki momentalnie ruszyli do ataku. Pokłosiem tego były 2 gole zdobyte jeszcze przed przerwą. Remis dał uderzeniem z rzutu karnego Artur Kitka, prowadzenie zapewnił Jarosław Grygny
 
Optyczna przewaga Podhalanki zarysowała się w drugiej połowie. Goście dłużej i lepiej utrzymywali się przy piłce. W 63. minucie po centrze w pole karne Rafała Prochownika głową ponownie pokonał Grygny. Końcowy rezultat derbowego starcia ustalił Kitka, który pewnie egzekwował wywalczony przez Michała Kusia rzut karny.