Jak to w derbach bywa, z dużej chmury mały deszcz. Na boisku więcej było walki, gry w środku pola, aniżeli emocjonujący akcji podbramkowych. Więcej klarowniejszych sytuacji stworzyli sobie jednak piłkarze MRKS-u. W premierowej odsłonie spotkania po stronie czechowiczan swoje szanse na zdobycie gola mieli m.in.: Kamil Jonkisz, Jakub Raszka i Michał Przemyk. Żadna z nich nie została jednak udokumentowana w rezultacie. A, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić... 

 

 

To stare, piłkarskie porzekadło sprawdziło się i w tym starciu. W 64. minucie ekipa z Jasienicy przeprowadziła efektowny, szybki atak. Dariusz Łoś dobrym podaniem obsłużył Szymona Królaka, który głową pokonał bramkarza MRKS-u. Ta bramka zadecydowała o losach potyczki.

 

Jak po każdej porażce, odczucia nie są miłe. Znowu w głupi sposób przegrywam meczu, w którym mieliśmy przewagę. Byliśmy zespołem, który miał więcej klarowniejszych sytuacji. To jednak nie wystarczyło do wygranej – mówi niepocieszony Jarosław Kupis, trener czechowiczan.