Bielszczanie meczu w Zabrzu wcale przegrać nie musieli – to stwierdzenie tyleż życzeniowe, co i jednak mające potwierdzenie w boiskowej rzeczywistości. Obu goli – te gospodarze zdobyli w premierowych 2 kwadransach wtorkowej konfrontacji – bezsprzecznie mogli uniknąć. W 15. minucie długą piłkę za linię obrony Rekordu zagrał Daniel Ściślak, jej lot tak fatalnie obliczył Jakub Szumera, że podanie przelobowało golkipera, umożliwiając Bartłomiejowi Korbeckiemu oddanie celnego strzału do „pustaka”. O poważnych komplikacjach względem końcowego rozstrzygnięcia podopieczni Dariusza Mrózka mówić mogli w 26. minucie. Zabrzanie wykonywali wówczas rzut rożny, soczyste uderzenie z dystansu Szumera odbił, ale poprawka Jakuba Pochcioła przyniosła miejscowym bramkowy zysk. I w tym przypadku strata była do uniknięcia – zawodnik „dwójki” Górnika miał do „świątyni” odległość ok. 16. metrów, a próba po ziemi nie była na tyle silna czy precyzyjna, by określić ją niemożliwą do sparowania...

„Rekordziści” i owszem odpowiedzieli, ale nad wyraz skromnie. W 89. minucie wybornie z rzutu wolnego z okolic 20. metra przymierzył Tomasz Nowak. Strzał rutyniarza – co ciekawe ponad osobnymi murami złożonymi z zawodników Rekordu i Górnika II – odbił się od poprzeczki, następnie zaś poza linią bramkową. Goście przypuścili wtedy prawdziwy szturm, aby doprowadzić do wyrównania. I co rusz w doliczonym czasie stwarzali poważne zagrożenie dla defensywnych zasieków zabrzan. Głową obok celu po akcji oskrzydlającej uderzył Seweryn Caputa, golkiper rywala sprawdzony został także przy kolejnym stałym fragmencie Nowaka i główce Michała Bojdysa, a wreszcie po kornerze z 12-metrowej odległości mocno, ale ponad poprzeczką huknął Piotr Wyroba. Dopełnienie tytułowego stwierdzenia to również m.in. wcześniejsza poprzeczka Bartłomieja Twarkowskiego z 83. minuty.

Zabrzański zespół po raz 4. z rzędu znalazł sposób na biało-zielonych. Jeszcze gorszą wiadomością jest to, że widoki na pościg za liderującą III-ligowej stawce Polonią Bytom zdają się być coraz bardziej mgliste.