Podbeskidzie Bielsko-Biała jutro powalczy o kolejne ligowe punkty z Widzewem Łódź. Przed tym spotkaniem rozmawialiśmy z Bartłomiejem Koniecznym. Były widzewiak, ze względu na kontuzję, nie pomoże swoim obecnym kolegom. tsp konieczny Bartłomiej Konieczny z powodu uraz opuścił plac gry w końcówce meczu z Koroną Kielce. Środkowy obrońca przeszedł już zabieg kontuzjowanej stopy (naderwanej powięzi podeszwowej). Według wstępnych prognoz do gry wróci za około cztery tygodnie. – Uraz nie był poważny. Zabieg był bardzo krótki, przeprowadzony na miejscowym znieczuleniu. Podobnego używają dentyści. Trwał niecałą godzinę. Wszystko przebiegało zgodnie z planem. Kule już odrzuciłem, moja kochana Renia mi je schowała. Czułem ból pomiędzy pięta a palcami, po zabiegu boli tylko pięta, która podczas zabiegu była nacięta. Wydaje mi się, że ktoś przywalił w nią młotkiem. Im dłużej chodzę tym mniej boli – tłumaczy Konieczny. – Optymistyczna wersja zakłada powrót na boisko za cztery tygodnie. Mój organizm zawsze szybko się regenerował, ale lekarze tonują optymizm. Ważne, że nie jestem wyjęty z życia. Mogę chodzić, a za tydzień będę mógł jeździć samochodem. Będę wówczas odwiedzał kolegów na treningach – dodaje.

Filar bielskiej defensywy w sezonach 2005/2006 i 2006/2007 przywdziewał trykot Widzewa. Nie zanosi się jednak na jakiekolwiek sentymenty. – Byłem związany z Widzewem, ale od kilku lat gram dla Podbeskidzia. Nie ma sentymentów. Po zwycięstwie w lidze i sparingu atmosfera w zespole się poprawiła, choć, wbrew medialnym doniesieniom, zawsze była dobra. Teraz jest jeszcze lepsza. Widzew niedawno sprowadził dwóch obrońców. Myślałem, że to będą przypadkowe „strzały”, ale w pierwszy meczu zaprezentowali się z dobrej strony. Zobaczymy co pokażą w piątek. Nie są zgrani z drużyną, więc liczymy na ich słabszą dyspozycję. Powalczymy oczywiście o trzy punkty. Jestem optymistą – komentuje 32-letni zawodnik.