- Kiedy do przerwy przegrywaliśmy 1:2 nie było nerwowości w szatni. Wiedzieliśmy, że sytuacje będą i trzeba będzie je wykorzystać. Uważam, że mieliśmy przewagę i kontrolowaliśmy przebieg spotkania - zaznacza trener Drzewiarza, Konrad Kuder. 

 

Można rzec, iż był to mecz indywidualnych błędów, wszak większość z 6 goli, które padły w tym meczu, były podyktowane właśnie nie najlepszym zachowaniem tego czy owego zawodnika. Niemniej, w pierwszej połowie to Rotuz był ekipą skuteczniejszą. W 29. minucie przed szansą po stracie Drzewiarza stanął Bartłomiej Feruga i uderzeniem w krótki róg zaskoczył golkipera Drzewiarza. Następnie, w 40. minucie stan na 2:0 podwyższył Daniel Feruga, który celnie przymierzył z rzutu wolnego z 25. metrów. Jasieniczanie jeszcze przed przerwą zdołali odpowiedzieć. Rzut rożny Adama Palety na gola zamienił Sebastian Bieńko. Chwilę później golkiper Rotuza zatrzymał próbę Tomasza Drewniaka

 

Po zmianie stron strzelał już tylko Drzewiarz. W 65. minucie do remisu doprowadził Bieńko, który skorzystał na dobrze rozegranym rzucie z autu, po przedłużeniu piłki przez Mariusza Dusia. Gol na 3:2 padł dla Drzewiarza w podobnych okolicznościach, a sam Bieńko mógł się cieszyć z hat-tricka. Przy obu tych trafieniach znacznie lepiej zachować mógł się bramkarz Rotuza. Dobry występ Drzewiarza w drugiej połowie "przypieczętował" grający trener. Kuder wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Marku Sobiku i lider wykorzystał porażkę GLKS-u i odskoczył tej ekipie już na 8. punktów. 

 

- Szkoda, że w drugiej połowie nie wyszliśmy na boisko. Jak traci się bramki w tak prosty sposób, to nie ma co myśleć o wygranej. Szkoda, bo wygrywaliśmy 2:0 i mogliśmy to przytrzymać do przerwy - zauważa natomiast szkoleniowiec Rotuza, Jakub Kubica.