Miedź pewnym krokiem zmierza w kierunku Ekstraklasy. Zwycięstwo w meczu z Podbeskidziem byłoby 18 w tym sezonie dla drużyny z Legnicy, która przed tą kolejką miała na swoim koncie 60 punktów. W poprzednim spotkaniu Miedź zgoła nieoczekiwanie przegrała jednak ze Stomilem Olsztyn 1:2, co pozwalało mieć nadzieje bielskim piłkarzom na pokonanie lidera. Tak się jednak nie stało. 

 

Pierwsza połowa meczu przy Rychlińskiego była wyrównana, choć w lepszych nastrojach na przerwę schodzili przyjezdni. W 23. minucie ekipa z Legnicy objęła prowadzenie po golu Juricha Caroliny, który z okolic 16. metra zmusił do kapitulacji Martina Polacka. Tuż przed gwizdkiem kończącym premierowe 3 kwadranse, Podbeskidzie cieszyło się z wyrównania. Trafienie Giorgi Merebashviliego arbiter jednak nie uznał. 0:1. 

 

 

W przerwie trener TSP Piotr Jawny zdecydował się na potrójną zmianę i wprowadził na boisko Emre Celtika, Dominika Frelka oraz Ezequiela Bonifacio. Górale grali ofensywnie i kilka razy zdołali zagrozić bramce rywala. Bliski szczęścia byli m.in. Goku oraz Titas Milasius, ale zabrakło im szczęścia. Ambitna gra jednak się opłaciła. W doliczonym czasie gry Kamil Biliński najlepiej odnalazł się w polu karnym Miedzi i sytuacyjnym uderzeniem doprowadził do wyrównania.

 

Podbeskidzie po 28. meczach zajmuje 9. miejsce w tabeli Fortuna 1. ligi.