Od pierwszego gwizdka arbitra widoczne było ofensywne przysposobienie "rekordzistów". Szybko, w ślad z tym, przyszło trafienie. W 6. minucie pięknym uderzeniem z dystansu popisał się Michał Śliwka. Na tym jednak bielszczanie nie zamierzali poprzestać. Zaledwie kilkunastu sekund potrzebowały rezerwy Rekordu, aby fetować kolejne trafienie. Ponownie umiejętnościami błysnął Śliwka, który tym razem popisał się asystą przy bramce Szymona Młocka. 

 

W kolejnych minutach meczu mieliśmy "przestój" jeśli chodzi o skuteczność gospodarzy, bo okazje do kolejnych trafień były. Dobrze z rzutu wolnego uderzał Marek Profic. Stuprocentowej okazji nie wykorzystał Młocek. "Zetka" najlepszą okazję do zdobycia bramki kontaktowej stworzyła sobie w 22. minucie, lecz na przeszkodzie stanął im słupek. Tuż przed końcem pierwszej połowy biało-zieloni dopięli jednak swego i podwyższyli rezultat. Jakub Kempny zdecydował się na strzał zza linii pola karnego i była to decyzja jakże słuszna. 

 

W 57. minucie "dwójka" Rekordu już prowadziła 4:0, gdy Adam Gibiec sfinalizował piękną akcję swojego zespołu. Niespełna 20 minut później goście pokusili się o trafienie, a składną kontrę "Zetki" na gola zamienił Mateusz Bernat, notabene były zawodnik Rekordu. Ostatni akcent strzelecki należał jednak do bielszczan, a wynik ustalił ten, który rozpoczął "strzelanie", a mianowicie Śliwka.