Ostatni raz, gdy Górale gościli w Opolu wrócili oni "z tarczą" wygrywając 2:1. Wówczas jednak obie drużyny były w zupełnie innym miejscu, co pokazuje obecnie I-ligowa tabela... Odra jest rewelacją rozgrywek, a bielszczanie w trzech ostatnich meczach remisowali 1:1. Piłkarze Podbeskidzia chcieli więc pokusić się o pierwszą wygraną w tym sezonie i ta sztuka im się nie powiodła. 

 

Góralom jednak nie można odmówić ambicji, szczególnie w pierwszych minutach meczu, gdy wysoko podeszli do wyżej notowanego rywala. Nie przyniosło to jednak zamierzonego rezultatu. Po 20 minutach gry Odra zaczęła dochodzić do głosu, czego owocem była świetna okazja Dawida Czaplińskiego po dograniu Borji Galana. Finalnie jednak strzał ten został zablokowany. Blisko objęcia prowadzenie Podbeskidzie było w 40. minucie. Marcel Misztal pokusił się strzał po zespołowej akcji, lecz efektowna paradą popisał się bramkarz miejscowych i do przerwy kibice goli nie ujrzeli. 

 

Druga część zaczęła się od groźnej próby doświadczonego Michała Janoty. Znów jednak Podbeskidziu zabrakło minimalnie więcej szczęścia (a może wyrachowania?). Widzowie meczu doczekali się jednak trafienia i jak się okazało. ustaliło ono losy meczu. W 76. minucie Piotr Żemło popisał się celną główką, choć Patryk Procek mógł się w tej sytuacji zachować lepiej, choć bramkarz Podbeskidzia w kolejnych minutach uratował swój zespół przed stratą bramki. Górale w końcówce nie mieli argumentów, aby nawiązać walkę z drużyną z Opola, która wyrasta na "czarnego konia" rozgrywek.