Osłabieni i zmęczeni po ciężkim, intensywnym obozie, planowaliśmy sprostać założeniom w fazie ataku i obrony. Momentami to się udawało, ale przeciwnik również planował swoją grę. Wyrównany i cenny sparing, a najbardziej cieszy intensywność działań. Dużo jeszcze przed nami do poprawy, ale wspólna wiara w proces jest najważniejsza - przyznał na łamach klubowej trener Rekordu Dariusz Klacza. 

 

Bez kluczowych zawodników przystąpili do sparingu z ekipą z Jaśkowic zawodnicy Rekordu. W kadrze zabrakło m.in. Daniela Świderskiego, Tomasza Nowaka czy Mateusza Pańkowskiego. To, w połączeniu z trudami obozowymi, do we znaki biało-zielonym. Szczególnie w pierwszej połowie. III-ligowiec z grupy IV wykorzystał "prezenty" bielszczan. W 10. minucie niefortunnie poślizgnął się Vołodymyr Kotełba, a przy trafieniu na 0:2 Wiślanie na gola zamienili rzut rożny. 

 

Druga połowa była już bardziej udana dla biało-zielonych. W 78. minucie Michał Śliwka odnalazł się przytomnie w polu karnym rywala. Była to jedyna bramka "rekordzistów" w tej części spotkania, choć sytuacji bramkowych nie brakowało. Brakowało natomiast dokładności i wyrachowania.