Roszada na szczycie

Sensacyjnie liderujący ostatnio stawce beniaminek z Sopotni został zastopowany. Nieoczekiwanie w tym przypadku dokonał owego... inny beniaminek – Świt Cięcina, który dopiero po raz 2. w sezonie zgarnął jakiekolwiek punkty. Mówimy zatem o bądź co bądź sporego kalibru zaskoczeniu. – A mogło być ono jeszcze większe. Wcale nie byliśmy daleko od wygrania meczu. W drugiej połowie wypracowaliśmy sobie przy wyniku remisowym 3 bardzo klarowne sytuacje – opowiada Maciej Łącki, który powrócił do roli zawodniczo-trenerskiej, zastępując jako kierującego grą drużyny Sebastiana Szczotkę. – Gramy trochę lepiej, ale przede wszystkim inaczej. Wcześniej próbowaliśmy rozgrywać, a teraz jest więcej „klasyki” na tym poziomie, czyli jak najszybszego wybijania piłki spod naszej bramki, aby unikać błędów. Te popełnialiśmy nagminnie i nic nie chciało „trybić” – dodaje szkoleniowiec Świtu.

„Oczko” z Sopotni przyjezdni wywieźli dzięki trafieniu Pawła Starczały z 12. minuty rywalizacji. Odpowiedział w 27. minucie Damian Michalski, lecz na więcej faworyzowanych gospodarzy nie było stać. – Zespołowi z Sopotni wyraźnie dobrze idzie. Ma swój patent, niewątpliwym atutem jest boisko. Natomiast nie jest to drużyna, która będzie regularnie wygrywać. Tu wszyscy są na w miarę podobnym poziomie – uważa Łącki.

Na „szpicy” zameldowała się wobec powyższej straty „dwójka” Stali-Śrubiarnia, która 5:2 pokonała Grapę Trzebinia, wtórnie korzystając na obecności zawodników występujących też na boiskach V-ligowych. – Gdy ta drużyna jest wzmocniona nawet w niewielkim stopniu, gra się z nią ciężko – przyznaje nasz rozmówca.

Górą Góral

Do przerwy w derbach Żywca panowała pełna zgoda w łupach bramkowych. Na trafienie Maksymiliana Gowina odpowiedział szybko Kacper Piórecki. Apogeum emocji nastąpiło po zmianie stron. Tuż po wyjściu z szatni Paweł Skalla dał Góralowi ponowną zaliczkę. Ta mogła zostać „skasowana” w 80. minucie, gdy miejscowi wybrnęli z potężnych opresji, za moment wyprowadzili kontrę, a finalizacja Filipa Jarco przypieczętowała triumf podopiecznych Kamila Kozieła.

Przynajmniej do wiosny zatem prymat w Żywcu wiedzie Góral, choć w tabeli to Koszarawa jest wyżej, mając w dorobku 2 punkty więcej. – To bardzo prestiżowe zwycięstwo. Mam przeczucie, że pomoże Góralowi się trochę rozpędzić, bo ten zespół stać na lepsze rezultaty – komentuje trener ekipy z Cięciny.

Pogromy z zaskoczenia

Ciekawie ułożył się mecz w Jeleśni, gdzie gospodarze schodzili na przerwę z przewagą 2 goli nad Muńcołem Ujsoły. Po pauzie dał znać o sobie ofensywny potencjał jednego z a-klasowych faworytów, który odpowiedział aż 5-krotnie, a dublet osiągnął Jakub Szatanik. – Muńcuł jest mocny. Nie dziwi, że był w stanie odrobić stratę, bo też wynik 2:0 nic na tym szczeblu nie znaczy – klaruje Maciej Łącki.

W kategoriach zaskoczenia odnosi się również do rywalizacji w Gilowicach, gdzie gospodarze 7:2 rozbili Maksymiliana Cisiec, choć na samym wstępie Beskid stracił gola. – Beskid kojarzę z naszego letniego sparingu jako zespół solidny. Ale Maksymilian także ma swoją wartość. Trochę mu ostatnio się nie wiedzie i tu dopatruję się niespodzianki – dopowiada. Dodać w tym kontekście należy, że ekipa z Ciśca obsunęła się z lokaty tuż za „pudłem” na... 8. miejsce w tabeli, wyprzedzona aż przez 4 drużyny sięgające w weekend po maksymalne łupy.

Wyniki 9. kolejki:

LKS Sopotnia – Świt Cięcina 1:1 (1:1)
Gole: Michalski – Starczała

Góral Żywiec – Koszarawa Żywiec 3:1 (1:1)
Gole: Gowin, Skalla, Jarco – Piórecki

GKS II Radziechowy-Wieprz – Skrzyczne Lipowa 0:2 (0:1)
Gole: Sowa, Golec

Orzeł II Łękawica – LKS Leśna 3:1 (2:0)
Gole: Pośpiech, Duda, Kurpiel – Lach

Stal-Śrubiarnia II Żywiec – Grapa Trzebinia 5:2 (2:1)
Gole: Pułka (2), Sadowski, Klimek, Wnętrzak – Binda, Kozioł

Jeleśnianka Jeleśnia – Muńcuł Ujsoły 2:5 (2:0)
Gole: Wróbel, Dunat – Szatanik (2), Najzer, Kręcichwost, Kotrys

Beskid Gilowice – Maksymilian Cisiec 7:2 (4:1)
Gole: Sala (2), Barcik, Król, Socha, Kruczyński, Zuziak – Motyka (2)

TABELA/TERMINARZ