Konfrontacja w Tychach z tamtejszą „Zetką” nie była jednak z wielu względów klasycznym sparingiem, choćby z racji jej braku w oficjalnym testowym „rozkładzie jazdy”. – Miała to być dla nas dodatkowa jednostka treningowa, poprzez którą chcieliśmy solidnie pobiegać. To się też udało zrealizować – przyznaje trener landeczan Krystian Odrobiński, który sam wcielił się w rolę... arbitra potyczki.


Ta, uwzględniając nawet różnicę poziomów rozgrywkowych, zakończyła się w rozmiarach nietypowych. Goście do siatki przeciwnika trafiali łącznie aż 12-krotnie (!), niemal w równym rozdziale na obie połowy, nie odnotowując zarazem na przestrzeni pełnych 90. minut żadnych strat. – Wynik? Do niego żadnej wagi nie ma co przywiązywać. Fajnie, że zespół sobie postrzelał, ale poważniejsze sprawdziany dopiero przed nami – awizuje szkoleniowiec Spójni.

By nie być gołosłownym wypada już zapowiedzieć sprawdzian, jaki na beskidzkiego IV-ligowca czeka w nadchodzącą sobotę. W Kamieniu o godzinie 10:00 konkurentem będzie reprezentujący pułap III ligi ROW Rybnik.