Miniony już okres przygotowawczy wlał w serca kibiców Podbeskidzia sporą dozę optymizmu. Ruchy kadrowe "na papierze" wyglądają in plus, co też znajduje odzwierciedlenie w meczach. W czterech rozegranych spotkaniach kontrolnych bielszczanie zanotowali cztery wygrane. Trzeba jednak pamiętać, iż nierzadko wyniki sparingów to jedno, a ligowe granie to drugie... ale nie uprzedzajmy faktów!

 

 

Bielszczanie do meczu z Wisłą podeszli po efektownym zwycięstwie 9:0 nad III-ligowym Pniówkiem. Wiadomo było, że poprzeczka dziś zostanie zawieszona z znacznie wyżej. Po 60 sekundach meczu z prowadzenia cieszyli się zawodnicy Białej Gwiazdy, gdy Mateusz Młyński zaskoczył golkipera Podbeskidzia. Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. Kilkanaście sekund później ponownie mieliśmy remis, gdy Krzysztof Drzazga wykorzystał pojedynek "oko w oko" z bramkarzem Wisły. W kolejnych fragmentach meczu lepsze wrażenie pozostawiali Górale, którzy częściej operowali piłką, ale nie przełożyło się to na rezultat, a wręcz przeciwnie. Do szatni w lepszych nastrojach schodziła drużyna z Krakowa, a bramkę na 2:1 zdobył Kacper Duda. 

 

Po przerwie tempo meczu nieco opadło opadło. Zarówno Podbeskidzie, jak i Wisła nie forsowali aż nadto defensywy swojego oponenta. Wyrachowanie jednak było po stronie Górali, którzy w końcówce meczu zaskoczyli swojego przeciwnika. W 84. minucie Titas Milasius popisał się technicznymi umiejętnościami, doprowadzając do remisu po asyście Goku Romana, natomiast gola na wagę zwycięstwa strzelił dla Podbeskidzia Kacper Wełniak