Olimpia zagrała w Bielsku-Białej niezwykle zmotywowana, szczególnie jeśli chodzi o aspekt ofensywny. Nie zostało to jednak potwierdzone w rezultacie, przez dobrą postawę Rekordu w obronie, na czele z Wiktorem Kaczorowskim, który kilkukrotnie popisał się interwencją najwyższych lotów. Niesprawiedliwą byłaby jednak ocena, że Rekord tylko stał i się przyglądał poczynaniom rywala. Owszem, sytuacji miał mniej, ale próby - były. Szczęścia szukali Tomasz BoczekDaniel Świderski - bezskutecznie. 

 

Spotkanie rozkręciło się po przerwie. Już na wstępie drugiej części defensywę gości postraszył Tomasz Walaszek, a chwilę później to Kaczorowski musiał wykazać się ponownie umiejętnościami. W 60. minucie kibice doczekali się pierwszego trafienia. Olimpia wykorzystała rzut karny podyktowany za faul Walaszka na Tomaszu Kaczmarku. 

 

Rekord ruszył do odrobienia straty i dość szybko, bo 7. minut później przyniosło to efekt. Instynktem strzeleckim błysnął niezawodny Świderski, który na gola zamienił dobrze rozgrany korner. To trafienie ustaliło losy meczu.