SportoweBeskidy.pl: Stęsknił się trener za górskim klimatem?
Robert Kasperczyk: Po rozstaniu z Podbeskidziem bywałem w tych okolicach w celach towarzysko-prywatnych. Nie jest więc tak, że od tego czasu nie byłem w Bielsku. Mówiąc jednak o profesji, którą mam przyjemność uprawiać - zdecydowanie tak. Stęskniłem się za klubem i za ludźmi związanymi z nim.
 
SportoweBeskidy.pl: Jak trener oceni okres przygotowawczy, który dobiega już końca? 
R.K.: Tak naprawdę, to przygotowania się już zakończyły. Teraz realizujemy mikrocykl startowy przed pierwszym meczem ligowym, który trudno wciągnąć do przygotowań. Pracowaliśmy ciężko przez ostatnie 3 tygodnie razem, wcześniej zawodnicy trenowali indywidualnie według przygotowanych rozpisek na czas świąteczno-noworoczny. To pierwszy tak krótki okres przygotowawczy, ale udało nam się zrealizować to, co sobie założyliśmy. Ważne, że wróciliśmy z Chorwacji z kompletem piłkarzy. Nikt nie doznał kontuzji czy innych urazów, więc wszyscy zaliczyli pełne jednostki treningowe. Jesteśmy gotowi do ligi.
 
SportoweBeskidy.pl: No właśnie. Pierwotnie mieliście trenować tylko na lokalnych obiektach. Dopiero później klub zdecydował się na zagraniczny obóz. Wyjazd do Chorwacji był kluczowy, by dobrze się przygotować? 
R.K.: Zajęcia taktyczne i treningi nad przygotowaniem fizycznym mogliśmy przeprowadzić w Polsce. Co prawda ujemne temperatury, które były tu obecne przez kilka dni, utrudniłyby nam pracę, ale było to możliwe. Dla mnie bardzo ważne jednak było, aby przygotować zespół także pod kątem mentalnym - zintegrować szatnię, scalić się. Wyjazd za granicę był niezbędny do tego. Ten obszar przygotowań najbardziej został pchnięty do przodu. 


 
SportoweBeskidy.pl: Wasza gra w meczach sparingowych wyglądała obiecująco. Nad czym w głównej mierze pracowaliście? 
R.K.: Nie będę ułatwiał pracy analitykom naszych rywali, więc nie zdradzę naszej taktyki. Statystyki jednak nie kłamią: jesienią straciliśmy zdecydowanie zbyt dużo bramek, więc musieliśmy się skupić na poprawie gry w obronie. Kładliśmy także nacisk na strefę mentalną. W sparingach widoczna była determinacja oraz zespołowość. Wiemy, o co gramy i jeśli chcemy się utrzymać, to każdy piłkarz musi patrzeć przede wszystkim na dobro całego zespołu. Indywidualne cele nas nie interesują. Wszyscy mają walczyć dla drużyny. Nie będę opowiadał bajek o tym, że Podbeskidzie wiosną będzie grać piękną piłkę, bo nie będziemy. Mamy punktować i w każdym meczu walczyć o 3 punkty. Dlatego nowych zawodników dobieraliśmy pod względem charakterologicznym.
 
SportoweBeskidy.pl: Pan z tych transferów jest zadowolony?
R.K.: Petar Mamić ma dobre CV - i to pomimo tego, że w Rakowie Częstochowa zbyt dużo nie pograł. To jednak profesjonalista, który wierzę, że będzie dla nas wzmocnieniem. Podobnie jak Rafał Janicki, który co prawda nie zbierał najlepszych ocen za ostatnie mecze w barwach Wisły Kraków, ale w swojej karierze wiele razy potwierdził, że jest solidnym obrońcą. Rafał potrafi kierować defensywą, dobrze grać głową i czytać grę. Dzięki współpracy z Janem Nezmarem udało nam się także pozyskać uniwersalnego Jakuba Horę. Ten chłopak robi przewagę. Minus jest taki, że dołączył do nas dopiero tuż przed obozem, więc stracił ważny fragment okresu przygotowawczego. Wierzę jednak w to, że do ligi nadrobi wszystkie zaległości. 

SportoweBeskidy.pl: Kadra Podbeskidzia jest już zamknięta? 
R.K.:
Nie do końca. Powiem wprost - na Kornela Osyrę w tej rundzie niestety nie liczymy, ponieważ rehabilitacja się przedłuża. Dlatego poszukujemy jeszcze jednego stopera, który wzmocniłby rywalizację na tej pozycji. Prawdopodobnie będzie to ktoś z Czech. Do tego na etapie finalizacji jest transfer Andreja Kadleca, który o miejsce na boku obrony powalczy z Filipem Modelskim. Jeżeli trafi się okazja w postaci ofensywnego piłkarza, to być może na taki "złoty strzał" również się zdecydujemy. Ale tu wszystko zależy od możliwości finansowych klubu. 


 
SportoweBeskidy.pl: A co z zawodnikami, którzy trafili na listę transferową, a jeszcze nie znaleźli sobie nowego klubu? Obecnie trenują z II drużyną...
R.K.: Na dzień dzisiejszy nie ma tematu powrotu żadnego z nich do I zespołu
 
SportoweBeskidy.pl: W kadrze Górali jest kilku utalentowanych, młodych piłkarzy. Który z nich jest najbliżej I składu? 
R.K.: Jestem pozytywnie zaskoczony postawą tych chłopaków. Kuba Bieroński, Dominik Frelek, Maks Sitek czy Konrad Gutowski to zawodnicy, którzy na pewno będą otrzymywać swoje szanse. Ich zaangażowanie i determinację trzeba docenić - tym bardziej, że poziomem nie odstają. Jest jeszcze utalentowany Konrad Sieracki, który wraca do nas po ciężkiej kontuzji. Dla niego najlepszym rozwiązaniem będzie jednak wypożyczenie do klubu, w którym będzie regularnie grał. Liczę na to, że wiosną się ogra i wróci do nas latem w co najmniej takiej formie, jaką miał przed kontuzją. Wysoki potencjał prezentuje również Arek Leszczyński, ale on ma bardzo ciężką sytuację. Michal Pesković to doświadczony golkiper, a wkrótce wraca także Martin Polacek.
 
SportoweBeskidy.pl: Na sam koniec - dlaczego to Podbeskidzie się utrzyma, a nie inna drużyna zamieszana w spadek?
R.K.: Każdy z zespołów do rundy wiosennej przystępuje ze swoim celem i poziomem determinacji. Legia ma wielkie ciśnienie na mistrza Polski, a kilka innych drużyn będzie chciało jej pokrzyżować plany. Inni chcą znaleźć się w "czubie", celem pozostałych klubów jest natomiast szybkie zapewnienie sobie utrzymania.

Każdy wie, w jakim stylu zakończyliśmy poprzednią rundę i jaka jest nasza sytuacja. Piłkarze, którzy zostali w Bielsku-Białej bardzo się cieszą z tego, że wiosną będą mogli coś udowodnić innym, a przede wszystkim sobie. Wydaje mi się, że poziom motywacji w naszej drużynie jest o 15-20 % większy, niż u innych.