Na inaugurację wiosny w I lidze kibice zgromadzeni na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej nie zobaczyli widowiska najwyższych lotów. Górale, owszem mieli sporą przewagę w posiadaniu piłki (67% do 33%), stworzyli sobie więcej klarowniejszych sytuacji, jednak nie poszło to w parze z satysfakcjonującym rezultatem. Bo z pewnością bezbramkowy remis z ekipą Adama Noconia taki nie jest. 

 

Co do samych wydarzeń boiskowych, znacznie bardziej udana dla bielszczan była pierwsza połowa. W 7. minucie próbę odnotował Roman Goku, lecz golkiper z Opola nie miał większych problemów z udaną interwencją. Chwil kilka później o trafienie pokusić się chciał debiutujący w oficjalnym meczu Podbeskidzia - Tomasz Neugebauer. Piłka po jego strzale minimalnie poleciała nad poprzeczką. W 16. minucie znów po udanej obronie cieszył się bramkarz Odry Artur Haluch, który tym razem zatrzymał Krzysztofa Drzazgę. Kwadrans później na przeszkodzie bielszczanom, a konkretniej Kamilowi Bilińskiemu stanął... słupek. 

 

 

W 38. minucie piłkarze Podbeskidzia wreszcie dopięli swego i umieścili piłkę w siatce. Z bramki cieszył się już Drzazga, ale po interwencji VAR sędzia anulował trafienie. W końcowych fragmentach pierwszej połowy swoich szans szukali raz jeszcze Goku i Biliński - bezskutecznie. 

 

Po zmianie stron tempo meczu opadło. Górale wciąż utrzymywali się dłużej przy piłce, ale za wiele z tego nie wynikało. Pojedyncze próby Neugebauera czy Julio Rodrigueza to było za mało, aby zaskoczyć dobrze dysponowanego golkipera Odry. Co do zespołu z Opola, był to pokaz typowej gry trenera Noconia. Kto pamięta jego mecze, gdy prowadził Podbeskidzie ten mógł się poczuć, jakby cofnął się w czasie. 1 celny strzał na bramkę - to cały dorobek drużyny z Opola w dzisiejszym meczu.