Wspomniana potyczka miała momenty, które zwiastowały strzeleckie łupy. Na samym wstępie czechowiczanie mogli objąć prowadzenie po strzale głową Wojciecha Padło, ale golkiper Unii był na posterunku. Równie pewnie radził sobie testowany bramkarz MRKS-u, który uchronił swój zespół przed koniecznością odrabiania strat. Na ofensywny zryw sparingpartnerzy zebrali się powtórnie na poważnie, gdy spotkanie zbliżało się ku końcowi. Jeden z piłkarzy testowanych w szeregach czechowickiej drużyny wcelował w słupek, przeciwnik odpowiedział z kolei ostemplowaniem... poprzeczki. I to byłoby na tyle, gdy mowa o ofensywnych walorach...
 


Poza bowiem wspomnianymi fragmentami na murawie działo się znacznie mniej ciekawego. – Gra toczyła się w środku pola. Zmierzyły się zespoły dobrze zorganizowane i ciężko było o stwarzanie dogodnych sytuacji – opowiada Wojciech Białek, szkoleniowiec MRKS-u, który nie przypominał tej drużyny, która efektownie rozbiła w ubiegły weekend 5:0 Śląska Świętochłowice. – Więcej pracowaliśmy tym razem nad obroną i to przyniosło efekt. Poszukać musimy niewątpliwie właściwego balansu z ofensywą i takich schematów rozgrywania akcji, aby kreować sobie więcej szans przy tak, a nie inaczej ustawionej drużynie przeciwnej – dodaje trener gospodarzy.