Po cennym remisie wyjazdowym z Odrą Wodzisław Śląski, liderem IV ligi śląskiej, grupy 2, piłkarze Spójni minionej soboty gościli w Katowicach. Z Rozwojem prowadzili skromnie aż do 88. minuty, by w końcówce przeżyć wstrząs i wyjechać z trudnego terenu bez jakichkolwiek łupów (RELACJA Z MECZU). – Nie musiał się ten mecz tak skończyć dla nas. Tak doświadczony w bojach zespół nie powinien sobie dać strzelić goli w taki sposób – stwierdził tuż po przegranym meczu niepocieszony trener landeczan Krystian Odrobiński.
 



Niewielki „dołek” Spójni nie wziął się zarazem bez przyczyny. – Mamy bardzo wąską ławkę, a braki kadrowe wychodzą o tyle, że wymuszają zmiany na pozycjach – wyjaśnia szkoleniowiec zespołu z Landeka. Jak dodaje, do meczu z Rozwojem nie w pełni sił przystąpił Daniel Sobas, który spotkania zresztą – podobnie, jak przedmeczowego czwartkowego treningu – nie zdołał dokończyć. O zmianę na kwadrans przed finiszem starcia poprosił Marcin Habdas, co z kolei spowodowało przetasowania w składzie. Mateusz Skrobol przesunięty został z linii pomocy na lewą flankę obrony, zaś Damian Nieśmiałowski na skrzydło prawe „w tyłach”.

Na tym jednak nie koniec. Do dyspozycji trenera nie byli w sobotę wcale Kamil BezakKamil Jaroś, zmagających się z kontuzjami mięśnia dwugłowego. – Przed nami nawarstwienie meczów, a grono zawodników gotowych do gry coraz skromniejsze. Obawiam się, że im dalej w las, tym może być niestety gorzej – zaznacza Odrobiński.

Już w środę Spójnię czeka konfrontacja finałowa Pucharu Polski na szczeblu podokręgu bielskiego, w której rywalem będzie III-ligowy Rekord. Na sobotę przypada prestiżowa ligowa batalia derbowa z Drzewiarzem Jasienica, kilka dni później w środę po raz pierwszy w sezonie landeczanie powalczą o punkty z innym beskidzkim reprezentantem Orłem Łękawica.