Jeszcze długo po zakończeniu sobotniego meczu mówiło się o tym, co działo się w jego iście dramatycznej końcówce. Ta dłużyła się w nieskończoność dla "Górali", którzy bronili wcześniej zdobytej jednobramkowej zaliczki. Arbiter Patryk Gryckiewicz konfrontację przedłużył o 7. minut, wszak przerw w grze - w tym związanej z analizą VAR - nie brakowało. Ostatecznie drużyny spędziły jeszcze na murawie 180. sekund więcej, a gdy wybiła 100. minuta piłkarze z Sosnowca... strzelili gola. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola wyrównującego wynik zamienił Dominik Jończy, w Bielsku-Białej znany z występów w Podbeskidziu w sezonie 2018/2019. Nie brakowało głosów, że tak to gospodarze zostali skrzywdzeni, gdy kolejne ligowe zwycięstwo było równie blisko...
 


"Góralom" należą się słowa uznania, że postawę w pierwszej części meczu, w której rywala potrafili zmusić do defensywy. Premierowe uderzenie miało miejsce w 10. minucie, ale Michał Gliwa bez trudu wyłapał próbę Romana Goku. W 14. minucie, także z udziałem Goku rozgrywającego akcję wspólnie z Jeppe Simonsenem, w "16" w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się dokonujący egzekucji Kamil Biliński. W tej odsłonie strzały oddawali jeszcze m.in. Marcin Misztal czy Goku, a w 43. minucie sędzia pierwotnie wskazał na rzut karny, gdy w pobliżu bramki Zagłębia upadł Michał Janota. VAR w tym przypadku zakusy bielszczan zweryfikował.

Tuż po zmianie stron Zagłębie odpowiedziało zgoła nieoczekiwanie. Wprowadzony na plac gry w przerwie Szymon Sobczak, kolejny były zawodnik Podbeskidzia, głową pokonał w minucie 46. Matveia Igonena. Po godzinie znów bielski zespół był z przodu. O gola pokusił się ponownie Biliński, a długa analiza video tym razem przeprowadzona została z korzyścią dla "Górali". I być może od tego momentu miejscowi grali zbyt zachowawczo, bo istotnie nie dążyli do strzelenia kolejnego gola, który losy potyczki rozstrzygnąłby. Sporo było za to szarpanej gry, przewinień, a w 90. minucie nadmiar kartek "cegłą" przypłacił Ezequiel Bonifacio. Już w osłabieniu liczebnym, w okolicznościach wyżej przywołanych, Podbeskidzie wywalczyło "tylko" punkt, a przedłużenie serii spotkań bez porażki pod wodzą Dariusza Żurawia było niewielkim pocieszeniem.