Stawką meczu w Katowicach było 7. miejsce na zakończenie sezonu 2020/2021. Mierzyli w nie piłkarze obu drużyn, toteż emocji w konfrontacji Rozwoju z Kuźnią - co ciekawe w przeciwieństwie do... goli - było pod dostatkiem.

Do przerwy zanosiło się, że kwestią czasu jest to, kiedy prowadzenie zdobędą gospodarze. To oni przeważali i wypracowali sobie kilka dogodnych szans, przy których ekipie z Ustronia dopisywało szczęście, bądź też kunsztem wykazywał się Aleksander Łubik. W 9. minucie golkiper Kuźni wyłapał strzał Tomasza Wrozy z rzutu wolnego, bliźniaczy był efekt prób Krzysztofa Czenczka z 27. minuty czy Patryka Gembickiego dokładnie 10 minut później. W 41. minucie ostatni z wymienionych fatalnie spudłował w dogodnej pozycji strzeleckiej. Podopieczni Mateusza Żebrowskiego odpowiedzieli w 19. minucie, gdy na główkę Damiana Madzi receptę znalazł Bartosz Golik.
 



Konkretna riposta ustronian nastąpiła tuż po pauzie. W 46. minucie Dariusz Rucki "uruchomił" wprowadzonego z ławki rezerwowych Bartosza Iskrzyckiego, który mocnym strzałem pokusił się o bramkę. Ta losy punktów ostatecznie rozstrzygnęła. I patrząc na przebieg drugiej odsłony było to o tyle zasłużone, że Kuźnia wyraźnie nabrała impetu. Wspomnieć tu można na potwierdzenie kolejną szarżę Iskrzyckiego i dobitkę Michała Pietraczyka z 54. minuty, z którymi radził sobie golkiper katowickiej drużyny. Golem "zapachniało" również w 84. minucie, gdy na uderzenie z okolic 11. metra zdecydował się Cezary Ferfecki - wtórnie to Golik wyszedł z pojedynku zwycięsko.