W sposób zdecydowany wyraził swoje zdanie na temat ewentualnej fuzji bielskich klubów były wiceprezes Podbeskidzia, Władysław Szypuła. - Jest szereg czynników, które wskazują, że to zły pomysł - mówi.

szypuła

- Żeby myśleć o jakiejś fuzji, to pierwsze musieliby wyjść z taką inicjatywą kibice! A potem mogą dogadywać się zarządy - twierdzi Władysław Szypuła. To jedna z najistotniejszych rzeczy w przypadku bielskich klubów, według byłego wiceprezesa ekstraklasowca. - To są dwie historie, nie da się tego połączyć. A nie można robić niczego na siłę! To tak, jak powiedział już Janusz Okrzesik, jakby chcieć połączyć wodę z ogniem. Albo ogień zgaśnie, albo woda wyparuje - obrazowo przedstawia sytuację Szypuła.

- Były już różne fuzje klubowe, w wielu miastach. Jak to się kończyło? Dziś tych klubów już nie ma - zaznacza Szypuła. Były sternik „Górali” twierdzi, że nie można w tym przypadku odwoływać się do ekonomii. - Finanse są ważne, ale nie ponad wszystko. Ile może kosztować utrzymanie drugiej drużyny? Pięć procent rocznego budżetu Podbeskidzia? A sytuacja ekonomiczna na rynku jest taka, że połączenie klubów wcale nie przysporzy nowych sponsorów. Według mnie to poroniony pomysł, a ktoś kto to wymyślił nie jest chyba bielszczaninem i nie zna uwarunkowań - przekonuje Szypuła.

Fuzja, według Szypuły, negatywnie wpłynęłaby także na szkolenie młodzieży w Bielsku-Białej. - W chwili obecnej w każdym z klubów są poszczególne grupy młodzieżowe. Gdyby to połączono, zacznie się to sukcesywnie wykruszać. Dlatego nie powinno się nawet zastanawiać nad tym pomysłem. Mam nadzieję, że ten pomysł zostanie zaniechany - kończy były wiceprezes Podbeskidzia.