SportoweBeskidy.pl: Informacja o tragicznej śmierci Jacka Felscha zszokowała nas wszystkich. Ty znałeś go dobrze...

Tomasz Moskała: Pomagał nam jako bramkarz, w końcówce jego kariery piłkarskiej. Mimo, że miał trochę lat na karku dawał nam jakość wówczas w III lidze. Potem często spotykaliśmy się przy okazji meczów sparingowych Podbeskidzia z Beskidem. Zawsze zapamiętam go jako sympatycznego, potrafiącego zażartować człowieka. Mam same sympatyczne wspomnienia związane z Jackiem. To taka osoba, która na samą myśl wywoływała uśmiech. Nie znam się na fachu bramkarze, ale ludzie bardzo doceniali jego warsztat. Zawsze powtarzał, że bramkarzem może zostać każdy. Nie ważne czy jesteś wysoki, czy niski - przytaczał wówczas przykład Ikera Casillasa. Wielka szkoda, środowisko piłkarskie straciło bardzo wartościową postać. Za szybko... 

 

SportoweBeskidy.pl: Jak zareagowałeś na tę informację?
T.M.:
To był dla mnie ogromny szok. Dostałem wiadomość o 8:00 rano w niedzielę. Nawet nie skupiłem się od kogo ją dostałem, byłem tak zszokowany samą informacją.

 

SportoweBeskidy.pl: Kiedy rozmawialiście po raz ostatni?
T.M.:
Niedawno, parę tygodni temu. Spotykaliśmy się w ostatnim czasie przy okazji jego treningów w naszych okolicach i zawsze rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Zawsze w takich sytuacjach zastanawia się nad życiem, jak to jest, że ktoś jest, a potem nagle go nie ma... 

 

SportoweBeskidy.pl: To, co jeszcze was łączyło to sympatia do Cracovii. 
T.M.:
Grałem w Cracovii długo, Jacek też występował w tym klubie i był zapalonym kibicem "Pasów", jeździł na mecze jak tylko ma czas. Dużo dyskutowaliśmy na temat losów tego klubu, jakie wyniki osiągał, itd. 

 

SportoweBeskidy.pl: Co było w Jacku, że wzbudzał taką sympatię w środowisku? 

T.M.: Nie było w nim pesymizmu. Przemawiał przez niego optymizm cały czas. Takich ludzi się pamięta na zawsze. Fajny, uśmiechnięty człowiek - tak go zawsze odbierałem. 

 

SportoweBeskidy.pl: A jakim piłkarzem był Jacek Felsch i jak wspominany jest w Andrychowie?
T.M.
: Zawsze było z nim wesoło, ale przede wszystkim był to bardzo dobry bramkarz. Gdyby historia inaczej się potoczyła, wcześniej trafił do lepszego klubu, z innymi trenerami, to na pewno mógł zrobić lepszą karierę. Bardzo dobrze grał na przed polu, był wszechstronny i miał świetne warunki. Na pewno mógł grać wyżej niż w II lidze, ale takie są losy bramkarza, że może grać tylko jeden. W Andrychowie zawodnicy z przykrością przyjęli tę informację. Wspominaliśmy w ostatnim czasie Jacka w szatni, jego grę oraz dowcipy z jego udziałem. 

 

SportoweBeskidy.pl: Anegdota związana z Jackiem, która zapadła ci najbardziej w pamięci to... 

T.M.: Szczerze mówiąc, nie ma takiej, która nadaje się do publikacji (śmiech). Przeżyliśmy razem kilka bardzo fajnych chwil i na tym zostańmy. 

 

SportoweBeskidy.pl: Jak obecnie wygląda sytuacja w byłym klubie Jacka Felscha, Beskidzie Andrychów? 

T.M.: Sytuacja jest stabilna, ale przed nami trudne zadanie, aby grać w przyszłym sezonie w IV lidze. Mamy reorganizację, będzie tylko jedna IV liga i połowa drużyn spada. Oczywiście Wieczysta Kraków jest poza zasięgiem, tego wszyscy się spodziewali, ale o miejsca 2-8 toczy się bardzo wyrównana walka. Nie będzie łatwo, dlatego musimy odpowiednio podchodzić do każdego meczu. 

 

SportoweBeskidy.pl: W nadchodzący weekend zagracie z Wieczystą Kraków, która jest na ustach piłkarskich entuzjastów w całej Polsce. Jakiego meczu się spodziewacie? 
T.M.:
Taki zespół to ewenement na tym szczeblu rozgrywkowym. Nie było i długo nie będzie drużyny z takimi postaciami w IV lidze. Są to nazwiska, które przyciągają kibiców. Zaczynając od trenera, byłego selekcjonera Franciszkę Smudę po piłkarzy pokroju Sławka Peszko czy Radka Majewskiego. Co zrozumiałe, ten mecz budzi duże zainteresowanie. 

 

SportoweBeskidy.pl: Filip Kasiński, przez wiele lat związany z Beskidem Andrychów, został trenerem Górala Żywiec. Jak oceniasz ruch włodarzy tego klubu? 
T.M.
: Znam Filipa od ponad 6 lat i mogę o nim mówić w samych superlatywach. Przyszedł do nas w bardzo trudnej sytuacji. Spadliśmy z III ligi i było nas 4 - on był 5. W takiej liczbie zawodników też trenowaliśmy. To świadczy o nim, jako dobrym człowieku. Filip zawsze pomagał na boisku, ale też poza nim. Mam nadzieję, że Filip da radę jako trener seniorów. U nas trenował juniorów starszych, którzy pod jego wodzą zrobili fajny postęp. Przed nim trudne zadanie, Góral ma zaledwie 2 punkty, ale była taka sytuacja w Beskidzie, że po 11 meczach mieliśmy 3 punkty i też wszyscy nas skazywali na spadek, a jednak się utrzymaliśmy. Filip wie, co trzeba robić, jak drużyna musi grać, aby robić punkty w takich sytuacjach (śmiech).