Tradycyjnie na dwa dni przed kolejnym meczem Podbeskidzia odnosimy się do wydarzeń z udziałem bielskiego zespołu. Tym razem, klasyczną zapowiedź spotkania z Koroną zaplanowaliśmy na jutro, a dziś kilka słów trenera Czesława Michniewicza.

Czeslaw_Michniewicz

Podbeskidzie sezon rozpoczęło słabo, notując w pięciu meczach zaledwie dwa punkty. Na łamach serwisu Stowarzyszenia Druga Strona szkoleniowiec „Górali” mówi o powodach takiego stanu rzeczy. – Ktoś kto zna nasza sytuację kadrową sam sobie odpowie na to pytanie. Jedziemy na pierwszy mecz do Gdańska bez Zajaca, który był czołową postacią drużyny, Chmiela, który miał swoje asysty i bramki, i Dejmana. Trudno po takim sukcesie, jakim było niewątpliwie utrzymanie, na nowo wyzwolić taką chęć wygrywania. Jeśli ktoś nie uprawiał sportu powie, że zawsze ta chęć powinna być. Jednak nie zawsze tak jest. Najtrudniejszą rzeczą jest powtórzenie sukcesu. Myślę, że wpływ na naszą ocenę ma to, iż odeszło kilku zawodników oraz kalendarz jaki mieliśmy. Dziś okazuje się, że Legia, Lechia i Górnik to ścisła czołówka. Zmierzyliśmy się z nimi w takim momencie, gdzie oni mieli stabilny skład i byli dobrze przygotowani do sezonu, a my mieliśmy olbrzymie problemy kadrowe. Można było jednak mieć kilka punktów więcej. Najbardziej żałuję straty punktów z Zagłębiem Lubin, bo w tym meczu byliśmy bliżsi zwycięstwa niż przeciwnik – wyjaśnia Czesław Michniewicz.

W ostatnim meczu z Zawiszą Bydgoszcz szkoleniowiec bielszczan nie reagował zbyt entuzjastycznie na boiskowe wydarzenia, z nadspodziewaną biernością obserwując całe spotkanie. – Proszę sobie przypomnieć mecz z Pogonią, gdzie całe 90 minut przesiedziałem spokojnie na krzesełku. Nikomu to nie przeszkadzało. Pojechaliśmy na Widzew, cały mecz przesiedziałem na krzesełku. Nikomu to mnie przeszkadzało. Gdy w Bydgoszczy przesiedziałem cały mecz, to robi się z tego problem. Nie widzę nic złego w tym, że czasami trener siądzie na ławce z boku i popatrzy na mecz bez emocji. Nie zanurza się w tym meczu, nie podbiega, nie krzyczy. Wtedy często coś ważnego ucieka z obserwacji. Jak byłem młodszym trenerem to reagowałem z większymi emocjami. Teraz, gdy strzelimy bramkę, myślę o tym żeby zespół się ustawił, żeby zaatakował przeciwnika. Często jest przecież tak, że strzelasz bramkę, a przeciwnik w tej samem minucie wyrównuje. Na to jestem uczulony. Nic złego się nie dzieje jeśli chodzi o moją osobę. W dalszym ciągu jestem w stu procentach poświęcony temu co robię – dodaje opiekun bielskiej drużyny.

I jeszcze apel do kibiców w kontekście poniedziałkowego starcia z Koroną Kielce, które rozpocznie się o godzinie 18:00. – Bądźcie z nami. Bądźcie cierpliwi. Ciężko pracujemy. Chcemy wygrywać, ale różne okoliczności czasami sprzysięgają się przeciwko nam. Przeszkadzają nam kontuzje, często błędy, które popełniamy. Chcemy jednak, aby kibice byli z nami. Wiemy, że najłatwiej jest kibicować, gdy zespół wygrywa. Liczę na to, że trybuny bielskiego stadionu będą w najbliższych meczach wypełnione, bo tego bardzo potrzebujemy. Liczymy, że będą z nami, bo z drużyną zawsze się jest na dobre i na złe.

Cały wywiad dostępny jest TUTAJ. Jutro na naszych łamach zapowiedź spotkania Podbeskidzia z Koroną.