Bielski klub w lapidarny, by nie powiedzieć mało profesjonalny sposób, zdawkowo odniósł się dziś do wyczekiwanej skądinąd w środowisku roszady na kluczowym stanowisku. Trenerowi Mirosławowi Smyle podziękowano za wykonaną pracę, a ta przyznać trzeba zbyt długa nie była. Zespół przejął w kwietniu tego roku, gdy "zluzował" iście eksperymentalny duet szkoleniowców Podbeskidzia - Piotra JawnegoMarcina Dymkowskiego. Poprowadził "Górali" w 13 meczach ligowych, w tym ostatnim przegranym aż 0:5 ze Stalą w Rzeszowie, po którym faktem stał się spadek na 7. miejsce w stawce. Czarę goryczy przelało zaś odpadnięcie z rozgrywek Fortuna Pucharu Polski, gdyż wczoraj od bielszczan lepsza okazała się III-ligowa Lechia Zielona Góra.
 


Co dalej? Tą odpowiedzialną rolę powierzono człowiekowi związanemu z Podbeskidziem od lat, będącemu również w sztabie trenera Smyły - Dariuszowi Kołodziejowi. To jednak opcja tymczasowa, aktualna do momentu zakontraktowania nowego szkoleniowca. Tym będzie najprawdopodobniej Dariusz Banasik. 49-latek przez kilka sezonów prowadził z powodzeniem ekipę Radomiaka Radom i pod jego wodzą drużyna ta uzyskała awans na ekstraklasowy szczebel. Posadę stracił w kwietniu br., pozostawiając beniaminka na bardzo dobrym 6. miejscu w ligowej tabeli.

Celem Podbeskidzia pod batutą Banasika bez wątpienia byłoby możliwie szybkie sforsowanie bram PKO Ekstraklasy. Na właściwe tory bielszczanie wrócić będą mogli już w najbliższą niedzielę 4 września, gdy w szlagierowo zapowiadającym się meczu podejmą Ruch Chorzów.