"Podbeskidzie takie z Łęczną" nie zawiodło postronnych kibiców. Było sporo akcji, goli i to przedniej urody. Fani bielskiego zespołu mogą czuć jednak spory niedosyt, bo ich zespół po dobrej grze nie odniósł zwycięstwa. Odniósł 13 (!) remis, o którym ponownie zaważyły indywidualne błędy... A wygrana z Górnikiem była naprawdę na wyciągnięcie ręki, dość wspomnieć, że bielszczanie prowadzili w tym meczu 3-krotnie. 

 

Goście idealnie weszli w starcie z Górnikiem. W 5. minucie na listę strzelców wpisał się Daniel Mikołajewski, który zamienił na gola kombinacyjnie wykonany rzut wolny. Odpowiedź gospodarzy mogła być jednak niemal natychmiastowa, lecz dobrze interweniował Wiktor Kaczorowski. Zawodnicy z Łęcznej swego dopięli jednak w 24. minucie, gdy Rafał Pietrzak przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod bramką Podbeskidzia. 

 

Na przerwę to jednak bielszczanie schodzili w lepszych nastrojach. Goku Roman w 39. minucie wyprowadził Podbeskidzie na ponowne prowadzenie. Hiszpan precyzyjnym strzałem w tzw. długi róg po podaniu Floriana Hartherza nie dał szans bramkarzowi drużyny przeciwnej na skuteczną interwencję. I był to wynik tyleż zasłużony, co i... zbyt niski, bo ofensywnych akcji zasługujących na oklaski Podbeskidzie budowało skrzydłami całkiem sporo.

 

Druga część meczu zaczęła się natomiast wybornie dla Górnika. Gospodarze doprowadzili do remisu wykorzystując błąd Tomasza Neugebauera. Ale znów reakcja Podbeskidzia była właściwa. W 52. minucie Maksymilian Sitek pięknym strzałem ulokował piłkę w siatce po solowej szarży. Górale korzystnego wyniku nie zdołali jednak dowieźć do końca. W 67. minucie błąd Kaczorowskiego na bramkę zamienił Dawid Tkacz. W końcowej fazie meczu działo się mniej, a to bielszczanie mogli mówić o farcie, bo stałych fragmentów egzekwowanych przez aktywnego dziś na placu gry Miłosza Kozaka z bliska na gola zamienić nie potrafił niedostatecznie pilnowany Marcin Biernat.