Jak na lidera Odra nie zrobiła na nas jakiegoś wielkiego wrażenia. Nie czujemy się gorsi po tym spotkaniu – przyznaje w rozmowie z naszym portalem zawodnik MRKS-u, Michał Czernek. Na pewno nie był to mecz ładny dla oka kibica. Większość spotkania toczyła się w środku pola i ani jedna, ani druga strona nie chciała przesadnie forsować tempa. Wobec tego sytuacji bramkowych było jak "na lekarstwo", ale to nie oznacza, że ich nie było wcale. 

 

W 24. minucie czechowiczanie objęli prowadzenie za sprawą trafienia Karola Lewandowskiego. Napastnik świetnie sfinalizował dośrodkowanie Damiana Zajączkowskiego z prawego skrzydła. Na odpowiedź lidera IV ligi śląskiej, grupy 2 nie trzeba było długo czekać. Nieco ponad 10 minut później Adrian Tabala dobrze odnalazł się w zamieszaniu pod bramką MRKS-u, które wynikło z rzutu wolnego. 

 

 

Po zmianie stron czechowiczanie nastawili się na grę z kontrataku. Te kilka razy mogły przynieść skutek, lecz momentami dochodziło do kontrowersyjnych sytuacji. Piłkarze MRKS-u trzykrotnie domagali się rzutu karnego. Dwukrotnie za zagranie ręką po podaniach Jakuba Raszki i Czernka oraz w 90. minucie po faulu na Mateuszu Wranie. – Czujemy się pokrzywdzeni przez sędziego – stwierdza nasz rozmówca. 

 

Decydujący cios zadali jednak zawodnicy z Wodzisławia. W 72. minucie Arkadiusz Lalko wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego, czym ustalił rezultat konfrontacji.