Beniaminek z Przyszowic jesienią triumfował w Wiśle. Okazja do rewanżu, zwłaszcza wobec słabszej dyspozycji wiosennej Jedności, była wyborna. Tymczasem...

wisła ustronianka

… o grze wiślan w rewanżu nie można powiedzieć nic dobrego. – Katastrofa i żenada – tak krótko rozpoczyna niepocieszony Mirosław Szymura, szkoleniowiec Wisły Ustronianki, która w starciu wyjazdowym doznała sromotnej klęski, zgoła nieoczekiwanej w obliczu objęcia... prowadzenia w 21. minucie. W ostatnim kwadransie premierowej części, po fatalnych, indywidualnych błędach, goście stracili trzy gole. Po przerwie w odstępie dwóch minutach egzekwowali dwa... rzuty karne. Intencje Przemysława Suchowskiego wyczuł golkiper Jedności, chwilę później bezbłędnie uderzył „z wapna” Wojciech Struś. Zamiast pójść „za ciosem” goście zupełnie oddali pole rywalom i znów pozwolili na ustrzelenie hat-tricka w jednej odsłonie. Gospodarze grali głównie długimi piłkami do przodu, z czego ofensywni piłkarze Jedności korzystali do bólu...

A postawę wiślan najlepiej oddają słowa szkoleniowca beskidzkiego czwartoligowca. – Wisła na wczasach i to można powiedzieć o większości zawodników grających dziś, natomiast ja pod tym się nie podpisuję. Można sobie tłumaczyć, że nasze miejsce w czołówce jest sukcesem. I to prawda. Ale nie wolno tak podchodzić do swoich obowiązków! Jestem w podłym nastroju, bo przecież na wiosnę graliśmy bardzo dobrze, a dziś? Po takim piknikowym meczu w naszym wykonaniu aż się wszystkiego odechciewa – ostro podkreśla trener Szymura.

Jedność '32 Przyszowice – Wisła Ustronianka 6:2 (3:1) Gole dla Wisły: Sekuła (21'), Struś (50', z rzutu karnego)

Wisła: Chmiel – Tomala (46' Greń), Suchowski, Czyż, Kotrysm, Sekuła, Patroń, Byszko (46' Raszka), Pietraczyk (70' Mojżesz), Struś, Juroszek (46' Sawicki) Trener: Szymura