To był jeden z tych IV-ligowych meczów, w przypadku którego Orzeł liczyć mógł na zwycięstwo. Do tego jednak niezbędna jest skuteczność, a owej podopiecznym Seweryna Kośca zabrakło. Okazje najlepsze ekipa z Łękawicy niweczyła w drugich 45. minutach. Robert Mrózek minął już golkipera Jedności, lecz ten manewr na tyle wybił go z biegowego rytmu akcji, że obrońcy w porę przeszkodzili mu. Zanim bramkarze rywali futbolówkę złapał, ta odbiła się jeszcze od słupka. W końcowej fazie spotkania Tomasz Biółka z bliska „poprawiał” obronione uderzenie Marcina Osmałka, lecz gol i w tej sytuacji nie padł.
 



A pozytywy z wyjazdowego występu? Są takie, że i drużyna z Przyszowic na przestrzeni całego meczu nie potrafiła znaleźć sposobu na Łukasza Byrtka. – Można sądzić, że ta drużyna, która jako pierwsza strzeliłaby gola, odniosłaby zwycięstwo. A tak mamy remis, który wydaje się w miarę sprawiedliwy przy sytuacjach, jakie oba zespoły miały – nadmienił szkoleniowiec skromnie punktującego Orła.