Już pierwsza połowa meczu w Ustroniu była cokolwiek emocjonująca i obfitująca w ciekawe zdarzenia. Gospodarze gola mogli doczekać się choćby wówczas, gdy Paweł Sękowski po minięciu Jakuba Felscha w doskonałej sytuacji nie trafił do siatki. Na usprawiedliwienie dodać należy, że moment wcześniej napastnik Kuźni został przez golkipera wytrącony z równowagi i uderzenie oddał z kąta „0”. Także testowani zawodnicy w szeregach IV-ligowca, korzystający na akcjach Bartosza Iskrzyckiego, niepokoili Felscha. Bramkarz LKS-u każdorazowo stawał na wysokości zadania. Nieco zaskakująco w 34. minucie to reprezentant „okręgówki” zaliczył trafienie, po stałym fragmencie gry sposób na Michała Skocza znalazł Dawid Gleindek. Nie był to ostatni istotny moment premierowej odsłony. W samej końcówce wtórnie Felsch błysnął parując rzut karny Konrada Pali, jak również dobitkę Sękowskiego z bliskiej odległości.

Miejscowi z wysokiego „C”, co najistotniejsze wreszcie z właściwą finalizacją, zainicjowali rewanżowe 45. minut. O wyrównanie pokusił się junior Bartłomiej Buszka, który wykonał solowy rajd po wcześniejszym dograniu Konrada Kudera. Podopieczni Mateusza Żebrowskiego na dobre przejęli wówczas inicjatywę, długimi fragmentami nie opuszczali połowy LKS-u. Żadnej z klarownych szans nie zamienili natomiast na gola, a za swą nieskuteczność mogli zostać skarceni, gdy bestwinianie przy jednej z nielicznych prób ofensywnych ostemplowali poprzeczkę.

Końcowy wynik 1:1, mając na względzie także przebieg sparingu, w pewnej mierze ukontentował obie strony. – Jak na pierwszy mecz kontrolny zaprezentowaliśmy się nieźle, długo dotrzymując kroku Kuźni, która miała znacznie większe możliwości dokonywania zmian w składzie – zauważył trener gości Sławomir Szymala. – Był to wartościowy dla nas sparing, podczas którego również młodzież pokazała się pozytywnie – skwitował z kolei opiekun ekipy z Ustronia.