Nie sposób po jednym meczu i krótkim okresie pracy ocenić, czy Dariusz Żuraw jako nowy szkoleniowiec dokonał metamorfozy w grze swojej drużyny. Pewne jest natomiast, że w odróżnieniu od kilku innych spotkań z obecnego sezonu Fortuna I ligi "Góralom" nie zabrakło determinacji, aby osiągnąć swój cel. Mowa o kwadransie końcowym potyczki z Chojniczanką, gdy przy rezultacie remisowym Podbeskidzie przeprowadziło konkretny napór na bramkę gospodarzy. Bardzo aktywny był wprowadzony na boisko z ławki Goku Roman, który w 80. minucie "zatrudnił" golkipera konkurenta, a w 87. minucie skierował nawet piłkę do siatki, choć tego gola sędzia zawodów nie uznał. W 90. minucie sam przed Mateuszem Kuchtą stanął Kamil Biliński, lecz lewą nogą przestrzelił. Stracie punktów przez waleczne dziś Podbeskidzie zapobiegł Jeppe Simonsen, zachowując stoicki spokój po asyście Romana.
 


Co jeszcze z wyjazdu do Chojnic godne jest wspomnienia? Bielszczanie notowali świetne otwarcia obu meczowych odsłon. 6. i 54. minuta oznaczona została w identyczny sposób, gdy do bramki rywali trafiał krytykowany ostatnio Biliński. W pierwszym przypadku Kuchtę pokonał mocnym strzałem po podaniu Maksymiliana Sitka, w drugim dobrze odnalazł się w kontrze, którą uprzednio sfinalizować usiłował stemplujący słupek Sitek.

"Górale" nie mieli poza tym szczęścia w 45. minucie, bo wpierw Biliński uderzeniem z kąta huknął w słupek, a w odpowiedzi Chojniczanka do szatni wyrównała. Filip Karbowy zdecydował się na strzał z rzutu wolnego, piłka odbiła się od muru, całkowicie myląc golkipera gości. Z kolei w minucie 21. zanosiło się, że Podbeskidzie kończyć będzie mecz w osłabieniu. Arbiter wręczył "Bili" czerwoną kartkę za ostry faul, ale na podstawie analizy VAR decyzję zrewidował na rzecz "żółtka" dla snajpera.

Zanim nastąpił w końcówce pomyślny zryw bielskiego I-ligowca, w 69. minucie Matvei Igonen odbijał próby Michała Mikołajczyka i Karbowego, a w 73. minucie Szymon Skrzypczak mocną próbą znalazł na golkipera sposób, wyrównując na 2:2.