
Zadowolenie mimo nieskuteczności
Z wymagającym rywalem zmierzył się w kolejnym test-meczu LKS Czaniec. Przeciwnikiem IV-ligowca była drużyna z tego samego poziomu rozgrywkowego na co dzień występująca w rozgrywkach małopolskich czyli Wiślanie Jaśkowice.
Weekendowy sparingpartner podopiecznych Szymona Waligóry to lider IV ligi grupy małopolskiej, który w 17 spotkaniach rundy jesiennej zdobył aż 46 punktów, notując oprócz zwycięstw tylko 1 remis i porażkę. Ponadto Wiślanie to najlepsza defensywa tamtejszej ligi, która zapisała po stronie strat tylko 12 goli. Jak się miało okazać, żadna drużyn w sparingu gola nie straciła.
– Cieszę się, że udało się nam rozegrać taki sparing. Przeciwnik prezentował się bardzo dobrze piłkarsko. Dlatego kolejnym powodem do radości jest fakt, że pierwsza polowa spotkania przebiegała pod nasze dyktando – powiedział nam trener LKS-u.
Mowa tu przede wszystkim o 3 sytuacjach sam na sam, które stworzyli jego zawodnicy na przestrzeni premierowych 45. minut, Wszystkie „setki” to efekt zagrań za linię obrony drużyny z Jaśkowic. Można zatem wysnuć wniosek, że w grze LKS-u Czaniec widać już automatyzmy. W 15. minucie pojedynek z bramkarzem Wiślan przegrał Rafał Hałat, a kolejne okazje to pomyłki Oleksandra Apanchuka, który nie zdołał celnie wykończyć swoich prób.
W drugiej połowie wielu okazji obie drużyny nie stworzyły, a gra toczyła się w środku pola. Jedni i drudzy skupili się na rozbijaniu ataków rywali. – Mimo że wprowadziliśmy w przerwie na boisko między innymi chłopaków z rocznika 2006, to gra nie wyglądała gorzej. To kolejny powód do zadowolenia, chłopaki wykorzystali swoją szansę. W drugiej odsłonie stworzyliśmy sobie jedną dogodną sytuację, której nie wykorzystał Andriy Apanchuk. Przeciwnik bardzo dobrze operował piłką, widać było, że to bardzo poukładany zespól. Jestem zadowolony z tego spotkania – podsumował Waligóra.