Wreszcie, można by rzecz. Podbeskidzie Bielsko-Biała zagrało najlepszy mecz w tym sezonie. „Górale” bramki nie strzelili, ale zasłużenie pokonali Koronę Kielce. gorkiewicz tomasz Spotkanie zespołów znajdujących się w dole tabeli T-Mobile Ekstraklasy otworzyło uderzenie z ostrego kąta Mateusza Strąporskiego. „Górale” odpowiedzieli za sprawą akcji Damiana Chmiela. Podanie pomocnika gospodarzy nie dotarło jednak do adresata. Premierowy kwadrans nie zachwycił, podopieczni Czesława Michniewicza notowali sporo niewymuszonych strat w środkowej strefie. Owe straty nie pozwalały im rozwinąć skrzydeł. W 18. minucie w niezłej sytuacji znalazł się Aleksander Jagiełło, część kibiców po jego uderzeniu zerwała się z krzesełek, ale młodzieżowy reprezentant Polski trafił tylko w boczną siatkę. Bardzo dobrze dysponowany był dzisiaj Zbigniew Małkowski. Przekonał się o tym m.in. Marcin Wodecki, który przegrał z nim pojedynek sam na sam. Golkiper kielczan fenomenalnie zachował się także w 43. minucie, kiedy to obronił zaskakujące uderzenie Chmiela. Premierowa odsłona napawała optymizmem. Podbeskidzie przeważało, próbowało konstruować kombinacyjne akcje, których w ostatnich spotkaniach w ich wykonaniu było, jak na lekarstwo

Po przerwie sygnał do odważniejszych ataków dał Michniewicz, który do boju posłał Fabiana Pawelę. Kibice z niecierpliwością oczekiwali na trafienie „Górali”. Doczekali się. W 62. minucie gola wywalczył ten, który na lewej obronie zastąpił chorego Błażeja Telichowskiego. Tomasz Górkiewicz, jeden z jaśniejszych punktów zespołu, odważnie wszedł w pole karne, zagrał wzdłuż bramki Korony, futbolówka odbiła się od Piotra Malarczyka i zatrzepotała w siatce. W geście radości, piłkarze Podbeskidzia, na cześć urodzonego dzisiaj rano syna Dariusza Łatki, wykonali kołyskę. Chwilę później ponownie było gorąco w okolicach "świątyni" gości, ale w tej sytuacji zrehabilitował się Malarczyk. Obrońca wybił futbolówkę zmierzającą do celu. Po tych wydarzeniach inicjatywa nadal należała do gospodarzy, którzy dążyli do zdobycia kolejnego gola. W 83. minucie losy meczu mógł ostatecznie rozstrzygnąć Chmiel, ale ponownie przegrał pojedynek z Małkowskim. W doliczonym czasie sympatycy Podbeskidzia odetchnęli z ulgą. Daniel Gołębiewski znalazł się kilka metrów przed bramką, lecz uderzył nad poprzeczką. W końcówce meczu z powodu urazu pięty boisko opuścił Bartłomiej Konieczny, który grał dzisiaj na środkach przeciwbólowych.

Jedno trafienie wystarczyło, by sięgnąć po upragnione trzy punkty. Co prawda „Góralom” nie udało się pokonać bardzo dobrze dysponowanego Małkowskiego, ale po ostatnim gwizdku arbitra to nie miało znaczenia. Zwycięstwa bielszczanie potrzebowali niczym tlenu. Wreszcie mogą wziąć głęboki oddech i ze szczyptą optymizmu spoglądać w przyszłość.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Korona Kielce 1:0 (0:0) 1:0 Malarczyk (62', gol samobójczy)

Podbeskidzie: Rybansky - Sokołowski, Pietrasiak (79' Szymanek), Konieczny, Górkiewicz - Chmiel, Łatka, Urban (46' Pawela), Sloboda, Jagiełło (66' Kołodziej) - Wodecki Trener: Michniewicz